niedziela, 12 maja 2013

7.Harry

    Cztery ściany... to one towarzyszyły mi od dnia w którym mój świat uległ w gruzach. Śmierć najbliższej mi osoby, mojej mamy  spowodowała że stałam się inną osobą. Dotychczas dziewczyna z marzeniami, stała się dziewczyną bez celu.
      Wyjrzałam przez okno, ciemność... Spacer w nocy to najlepsze rozwiązanie aby choć przez chwilę zapomnieć... Ubrałam kurtkę i wyszłam na dwór. Szłam ulicami, jesienny podmuch wiatru rozwiewał moje długie, brązowe , lekko pofalowane włosy. Usiadłam na jednej z ławek.Wspomnienia... mimowolnie po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Tak bardzo bym chciała, aby była teraz przy mnie.Nie ma jej w chwilach kiedy jest mi najbardziej potrzebna.Nie mam nikogo...
-Czy coś się stało?- zapytał przechodni. W odpowiedzi pokiwałam tylko przecząco głową.
-To czemu płaczesz ?- pytał dociekliwie.
-Nic, po prostu... a tak w ogóle, co cię to obchodzi...-popatrzyłam, na niego i ujrzałam chłopaka z lokami, światło latarni oświetlało jego  twarz przez co mogłam zobaczyć jego zielone, oczy. 
-Nie lubię widoku płaczącej dziewczyny. Szkoda mi Cię...-powiedział, siadając obok mnie.
-To niech nie będzie Ci szkoda, nie chce litości... chcę być sama... byłam sama przez siedem miesięcy, teraz też dam radę... zostaw mnie samą.
-Daj sobie pomóc.
-Nie potrzebuję pomocy, odejdź...
-Jak masz na imię?
-Uważam że moje imię do niczego Ci nie potrzebne.
-Potrzebne...
-NIE
-Alex... ładne imię. - uśmiechnął się do mnie.
-Skąd wiesz?
-Bransoletka, masz wyszyte swoje imię na bransoletce.
-A no tak, dostałam tą bransoletkę od mamy.
-Ładna, tak jak jej właścicielka .
-Nie jestem ładna.
-Masz rację, jesteś śliczna
-Czy ty możesz przestać?
-A co ja robię ?
-Tak dziwnie ze mną rozmawiasz.
-Dziwnie?
-Gdy rozmawiamy nie czuję już tak bardzo smutku...
-To chyba dobrze...
-Skoro ty już wiesz jak ja mam na imię, t...
-Harrry, mam na imię Harry, i właśnie teraz zapraszam Cię na gorącą czekoladę.
-Nie wzięłam pieniędzy z domu, no i nie znam Cię...
-Ja zapraszam, ja płacę no i przy okazji się poznamy...
-No dobra... ale pod warunkiem że potem odprowadzisz mnie do domu, po 23:00 kręcą się tu zboczeńcy i wiesz..
-Przy mnie nic Ci się nie stanie...
-Nie jesteś tego pewny...
-Jestem, chodź.
Złapał moją dłoń i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Harry otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą.
W pomieszczeniu było jasno, ściany w kolorze pudrowego różu, niebieskie zasłony. Panował tu spokój, może dlatego że byliśmy tylko my. No tak... jest 22:45, wszyscy są już w swoich domach po męczącej pracy. Zamówiliśmy dwie gorące czekolady , i usiedliśmy przy  stoliku. Po chwili otrzymaliśmy zamówienie.
-To jak ?
-co jak?
-powiesz mi co się stało ?
-Harry, wybacz... ale to dla mnie nie takie proste jak ci się wydaje.
-Okej, rozumiem...
-Co ty robiłeś o tej porze w parku?
-Uwielbiam spacerować, wieczorami.
-No tez tak mam...wiesz muszę się już zbierać-powiedziałam wstając z krzesła.
-Odprowadzę Cię.
-Nie.. nie trzeba.
-Ale na początku mówiłaś że to warunek.
-Ale-poradzę sobie, idź lepiej do domu.
-Okej...to do zobaczenia.
-Pa- pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam. Szłam ulicą prowadzącą do domu, poczułam mocna szarpnięcie, po chwili zostałam przygnieciona przez czyjeś ciało do muru...Chciałam krzyknąć, ale uniemożliwiła mi to ręka jakiegoś mężczyzny.
-Nie krzycz skarbie to nie będzie aż tak bardzo bolało. Rozumiesz?!- popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem aby  mnie zostawił w spokoju, modliłam się w duchu  aby nie zrobił mi krzywdy.
Ściągnął moją kurtkę, nie próbowałam uciekać, wiedziałam że nie mam z nim szans, mógłby mnie dogonić i zrobić coś gorszego.Zaczął całować moją szyję, a ja czułam z każdym jego ruchem obrzydzenie i wstręt.
-Zostaw ją !- usłyszałam w oddali krzyk Harrego. Mężczyzna nie wiedział co zrobić, uderzył mnie z całej siły w brzuch i uciekł. Upadłam... przed oczami widziałam tylko ciemność.

    Pierwszy widok jaki zobaczyłam po otwarciu oczu, białe ściany, okno zasłonięte białą roletą.
 Przy moim łóżku siedział Harry, miał twarz schowaną w dłonie. Chłopak siedział blisko mnie, bez problemu pogładziła go po loczkach. Wzdrygnął...
-Alex...czekaj, nie ruszaj się... - wybiegł z sali. Po chwili do sali w której leżałam. pojawili ie dwaj lekarze, opowiedzieli mi wszystko po kolej, dowiedziałam się, że mogę dziś wyjść ze szpitala, ale ktoś musi się mną zająć.
-Za chwilkę przyjdzie do pani pielęgniarka...- po tych słowach wyszli z sali.
Przymknęłam oczy, i nie wiedziałam co miałam dalej robić. Zostałam z tym wszystkim sama...
-Przyniosłem Ci wodę...
-Dziękuje Harry, dziękuję że mi pomogłeś...
-Ja chcę Ci już pomagać do końca życia.
-Harry... ale ja zostałam sama, lekarze powiedzieli że mogę dziś wyjść pod warunkiem że ktoś ze mną będzie.
-Jestem przy Tobie i zawszę  będę...obiecuję
-Ale...
-Jeśli nie chcesz.. rozumiem, ale ja Cie teraz nie zostawię...
-Dziękuję Ci 
- To ja Ci dziękuję...
-Za co ?
-Za to że jesteś...


3 komentarze:

  1. Oj ale kochany.. *_* Taki słodziutki :D Znaczy oprócz jednego momentu ... dobrze wiesz o jaki chodzi ;D ja czekam na następne części tego cuda :* PROSZE.!!!! zrobisz następne.? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny, słodki, świetny!!! *.* nie mogę się doczekać następnego, bo oczywiście jak dla mnie musi być następny !!!

    http://wlasnietutaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń